fbpx

TOP TEN: Aktorzy

Śledź mnie na fejsbuku!Facebook
Podziel się z innymi! Facebooktwitter
Dziś postanowiłem wybrać i przedstawić Wam dziesięciu moich ulubionych aktorów. Podkreślam, że chodzi o aktorów, a nie aktorki! Z nimi kiedyś zrobię osobny ranking. Mam nadzieję, że po tym wyjaśnieniu już nikt nie posądzi mnie o mizoginizm czy seksizm z tego powodu że w mojej TOP 10 nie pojawiła się żadna kobieta.
To teraz możemy startować!  🙂 

 

10. Daniel Day-Lewis (ur. 29 kwietnia 1957)

Oglądałem zaledwie 4 filmy z udziałem tego pana. Ale to co w nich pokazał wystarczy na załapanie się do tego rankingu. Ostatnio oglądałem „Aż poleje się krew” i ten aktor tam po prostu pozamiatał… Oscar za tą rolę zdecydowanie zasłużony. Co prawda nie widziałem jeszcze „Mojej lewej stopy” ani „Lincolna„, a  za główne kreacje w tych filmach także zdobył Nagrody Akademii Filmowej. Możliwe zatem, że należy mu się jeszcze wyższa pozycja na mojej osobistej liście ulubionych aktorów.

Przez wielu ludzi związanych ze światem filmów jest uważany za jednego z najlepszych aktorów w historii. Zatem niezmiernie szkoda, że Day-Lewis w czerwcu bieżącego roku ogłosił zakończenie swej aktorskiej kariery. Pozostaje liczyć na to, że ta dezycja nie jest nieodwołalna.


9. Arkadiusz Jakubik (ur. 14 stycznia 1969)

Jedyny polski aktor w tym zestawieniu. Dziwicie się czemu nie pojawia się tu nazwisko Karolaka? Jeśli tak to jesteście nienormalni  😛 

Pana Jakubika najbardziej polubiłem za role w filmach Wojciecha Smarzowskiego. Po obejrzeniu „Domu złego” opadła mi szczęka i aż mi się zrobiło wstyd, że nie podejrzewałem go o tak wysoki poziom aktorstwa. Od tamtej pory wypatruje często jego nazwiska w obsadzie polskich filmów i gdy tylko je znajduje, moje zainteresowanie danym tytułem rośnie. Nie musi nawet grać głównej roli, bowiem często nawet z drugiego czy jeszcze dalszego planu potrafi dać popis dobrej gry. A na jego kreacje aktorskie patrzy się z przyjemnością. 

Potrafi grać zarówno role komediowe jak i bardzo dramatyczne. Ostatnio widziałem go w „Wołyniu” i „Jestem mordercą„. W obu przypadkach stanął zdecydowanie na wysokości zadania. Czekam z niecierpliwością na kolejne występy tego pana, a zwłaszcza u Smarzowskiego. 


8. Brad Pitt (ur. 18 grudnia 1963)

Może niektórzy sądzą, że ten gwiazdor jest przereklamowany i już od dawna swoje najlepsze lata ma za sobą. Ja jednak musiałem umieścić go w top 10 ulubionych aktorów, choćby z racji tego, że grał w wielu moich ukochanych filmach. Wymienię tu chociażby rewelacyjną rolę w świetnym kryminalnym thrillerze „Siedem„, czy wybitną kreację Tylera Durdena w znakomitym filmie „Podziemny krąg„. 

Ten aktor sprawdza się zarówno w rolach dramatycznych („Wichry namiętności„), w bardziej komediowych klimatach („Przekręt„), w kinie akcji (trylogia „Ocean’s„) czy nawet w filmach wojennych („Bękarty wojny„). Brad Pitt gra sporo i oczywiście zdarzają mu się słabsze występy w gorszych filmach, ale ja przymykam na to oko i staram się wybierać tytuły z jego udziałem, które naprawdę warto zobaczyć.


7. Casey Affleck (ur. 12 sierpnia 1975)

Tego aktora zawsze darzyłem sympatią, pomimo tego że w filmach, które z nim widziałem, grał zazwyczaj dalszoplanowe postaci. Chyba dopiero w „Gdzie jesteś, Amando” zobaczyłem go w głównej roli i zrobił na mnie pozytywne wrażenie. Jednak to co on odwalił w „Manchester by the Sea” to dla mnie mistrzostwo świata…

Swoją kreacją sprawił, że ten film od razu wskoczył do czołówki najlepszych jakie widziałem w życiu. Tak dramatycznej postaci, tak świetnie zagranej to ja chyba wcześniej nie widziałem… Nie wiem jak on to zrobił, ale w każdej sekundzie gdy był na ekranie, sprawiał że ogromnie mu współczułem, a jednocześnie czułem jakiś dziwny niepokój i dyskomfort. Gdy byłem na tym filmie drugi raz w kinie, starałem się bardzo dokładnie śledzić jego najdrobniejsze gesty, grymasy i tiki, i przez to byłem pod jeszcze większym wrażeniem jego gry aktorskiej. Kurczę, to nawet chyba nie była gra. On był tą postacią! Tak spójną i rzeczywistą, że chciałbym go oglądać na ekranie ciągle. Oscar jak najbardziej zasłużony!

Innym tytułem z udziałem Casey’a Afflecka wartym polecenia jest nietypowy western pt.: „Zabójstwo Jesse’ego Jamesa przez tchórzliwego Roberta Forda„, gdzie  zagrał jedną z głównych ról. Już w tym filmie (który powstał w 2007 roku) widać podobny styl gry aktorskiej, co w „Manchester…„. I muszę przyznać, że ten styl bardzo mi odpowiada i już nie mogę się doczekać kolejnej większej roli tego aktora. Poprzeczkę bowiem postawił sobie bardzo wysoko. 


6. Will Smith (ur. 25 września 1968)

Nazwisko tego aktora na mojej liście nie pojawiło się dlatego, że chciałem uniknąć oskarżeń o rasizm. Ten gość zdecydowanie sobie zasłużył by tu być. Jeszcze jakieś 7-8 lat temu był to mój ulubiony aktor. 

Pierwsze filmy z jego udziałem jakie oglądałem miały bardzo komediowy charakter. Były to „Bad Boys” i „Faceci w czerni„. Po ich obejrzeniu nie stałem się wielkim fanem Will’a Smith’a, ale zacząłem go lubić. Potem zobaczyłem „Dzień Niepodległości„, który zrobił wtedy na mnie, młodym chłopaku, duże wrażenie. Czarnoskóry aktor, grający tam główną rolę, zaczął mi się podobać coraz bardziej.

Jednak to dopiero dramatyczne kreacje sprawiły, że stawiałem Willa Smith’a wyżej od innych w osobistym rankingu najlepszych aktorów. Myślę, że „Siedem dusz” zna większość czytelników, i wielu z nich bardzo wzruszył ten film. Smith zagrał tam fenomenalnie. Jednak prawdziwy opad szczęki zaliczyłem, gdy zobaczyłem „Jestem legendą„. Ten film (jeden z moich ulubionych) to w zasadzie teatr tego jednego aktora, który daje tam prawdziwy popis swoich umiejętności. W największej mierze to właśnie tą rolą zdobył sobie mój największy szacunek. Oprócz tego bardzo pozytywne wrażenie zrobił na mnie w dziele pt.: „Ja, robot” oraz w „W pogoni za szczęściem„.


5. Ryan Gosling (ur. 12 listopada 1980)

Ten aktor zdobył moją dużą sympatię za rolę w filmie „Drive„. To jak głównie za pomocą spojrzeń i bardzo drobnych gestów wraz z Carey Mulligan potrafili pokazać całą „chemię” jaka łączyła ich bohaterów, to mistrzostwo! Kreację cichego, wycofanego kierowcy, który gdy trzeba potrafi zabić napastnika gołymi rękami ogląda się świetnie. Większość widzów płci pięknej, wzdycha do niego od czasów „Pamiętnika„. Ja do Goslinga nie wzdycham, ale ogromnie podziwiam go za rolę w melodramacie „Blue Valentine„. Dojrzałość jaką tam się wykazał w młodym przecież wieku, przechodzi moje pojęcie. Stworzył świetną, wiarygodną, dramatyczną postać i tym samym pokazał, że jest prawdziwym aktorem, a nie zwykłym hollywodzkim „pięknisiem”. 

Ma w swoim dorobku już wiele ról wartych zobaczenia, jak choćby ostatni hit „La La Land” czy „Kocha, lubi, szanuje„. Wciąż jednak czekam na jego życiową rolę, którą totalnie wymiecie (bo jego życiówką nie było zagranie młodego Herkulesa)  😀 


4. Philip Seymour Hoffman (ur. 23 lipca 1967; zm. 2 lutego 2014)

Pamiętam jak kilka lat temu słyszałem wiele opinii znawców filmowych czy też ludzi pracujących w tej branży na temat genialności tego aktora. Wtedy nie rozumiałem tych zachwytów. Jednak od tamtego czasu zacząłem zwracać uwagę na role tego pana. 

I po jakimś czasie to zobaczyłem! Zacząłem zauważać jak potrafi doskonale wejść w daną postać, nawet jeśli to tylko drugorzędny bohater. Dostrzegłem, że nawet jeśli gra epizodyczne role, nawet jeśli niewiele czasu widzimy go na ekranie, to jest niesamowicie zaangażowany w grę. Jego postacie są przez to bardzo wiarygodne i spójne. Emocje, które odgrywa zdają się tak realne, że widz sam je odczuwa. 

Z racji tego, ze dopiero niedawno przekonałem się o wielkości tego aktora, wiele filmów z jego udziałem jest dopiero przede mną. Jednak godne polecenia, z tych które już oglądałem, są na pewno: „Boogie Nights„, „Magnolia„, czy też „Utalentowany pan Ripley„.  


3. Kevin Spacey (ur. 26 lipca 1959)

Ten facet to klasa sama w sobie. Gdy pojawia się na ekranie potrafi niesamowicie przyciagnąć uwagę widza. Myślę, że potrafiłby zagrać w zasadzie wszystko. Umie zagrać porządnego, przykładnego nauczyciela („Podaj dalej„), przeżywającego kryzys wieku średniego męża i ojca („American Beauty„), ufoludka lub też jak ktoś woli pacjenta psychiatryku („K-PAX„), bezwzględnego politka („House of Cards„), tajemniczego podejrzanego („Podejrzani„), niesłusznie oskarżonego o gwałt profesora („Życie za życie„) czy też seryjnego mordercę, psychola i geniusza zła w jednej osobie („Siedem„).

Jego umiejętności aktorskie są wprost rewelacyjne. Wystarczy dać mu tylko w miarę niezły scenariusz, dodać nie najgorszą fabułę, a on przez swoją grę i tak sprawi, że film będzie co najmniej dobry. W zasadzie jakiego filmu bym z nim nie obejrzał, to prawie zawsze mi się podoba.


2. Jake Gyllenhaal (ur. 19 grudnia 1980)

Młody, ale niesamowicie uzdolniony aktor, który zadziwia każdą swoją kolejną kreacją. A trzeba przyznać, że potrafi wybierać sobie role. Gra bardzo różnorodne postacie, dzięki czemu nie można mu przyszyć żadnej łatki, a to jest problem wielu aktorów. 

Na ekranie widziałem go już ponad 10 lat temu, gdy jako bardzo młody chłopak grał np. w przyjemnej komedii „Balonowy chłopak” czy katastroficznym filmie „Pojutrze„. Jednak to rola Donniego Darko dała mu prawdziwą przepustkę do wielkiego kina. Ogromne wrażenie na mnie zrobił swoją grą w „Kodzie nieśmiertelności” i od czasu obejrzenia tego filmu zacząłem szukać tytułów, w których się pojawiał. Świetne role w „Zodiaku” i „Labiryncie” tylko upewniły mnie, że to jest znakomity aktor. Niedawno widziałem „Nocnego strzelca” i byłem mega pozytywnie zaskoczony, że tak dobrze wcielił się w rolę antybohatera. Również jego występ w dramacie sportowym „Do utraty sił” pokazał, że ten facet ma ogromny potencjał. 

Ja się ogromnie cieszę, że Jake Gyllenhaal jest tak młody, bo dzięki temu mogę liczyć, że zobaczę jeszcze wiele prawdziwych hitów z jego udziałem. 


1. Leonardo DiCaprio (ur. 11 listopada 1974)

Dla mnie zwycięzca mógł być tylko jeden. DiCaprio to mój ulubiony i moim zdaniem najlepszy aktor ever. Niepojętnym jest dla mnie to, że dopiero niecałe 2 lata temu zgarnął Oscara za kreację Hugh Glass’a w „Zjawie„. Statuetkę powinien otrzymać już w 1993 roku za fenomenalne wcielenie się w upośledzonego umysłowo chłopca w filmie „Co gryzie Gilberta Grape’a„. Dwa lata później również popisał się świetną rolą w „Przetrwać w Nowym Jorku„.

Światową sławę jednak przyniósł mu w 1997 roku „Titanic” i jest to pierwszy film jaki widziałem z DiCaprio. Po roku dwutysięcznym każdy film w którym się pojawił był świetny, a samo nazwisko aktora stało się silną filmową marką. Trudno wybrać nawet jego najlepsze występy, bowiem prawie każda jego rola jest wybitna. Najlepiej układa mu się chyba jednak współpraca z reżyserem Martinem Scorsese. Pracowali razem przy 5 filmach: „Gangi Nowego Jorku„, „Aviator„, „Infiltracja„, „Wyspa tajemnic” i „Wilk z Wallstreet„. Osobiście najmniej podobał mi się ten pierwszy, ale pozostałe mogę oglądać wielokrotnie. 

DiCaprio lubi wyzwania i podjął się nawet gry u Tarnantino w „Django„, czy w genialniej Nolanowskiej „Incepcji„. Świetnie wypadł także w bardzo ciężkim melodramacie „Droga do szczęścia„. Wspomnę jeszcze, że ten wybitny aktor wcielił się także w rolę Romea, w uwspółcześnionej adaptacji filmowej dzieła Szekpsira. 

Cieszę się, że ten aktor ma przed sobą jeszcze wiele wybitnych ról, a także że zostało mi kilka filmów z jego udziałem do nadrobienia  😀


Wyróżnienia

I tak oto kształtuje się ranking moich ulubionych aktorów. Jeszcze może na koniec wymienię kilka nazwisk, dla których zabrakło miejsca w pierwszej dyszce. I tak oto wyróżnieni zostają: Robert De Niro, Al Pacino, Sam Rockwell, Gary Oldman, Heath Ledger, Edward Norton i Morgan Freeman. Pewnie kogoś pominąłem, ponieważ jestem człowiekiem, a pamięć ludzka jest zawodna. Jeśli brakuje Wam kogoś na mojej liście, zawsze możecie napisać o tym w komentarzu  🙂

Śledź mnie na fejsbuku!Facebook
Podziel się z innymi! Facebooktwitter
Znajdź mnie na Facebook\'u!