fbpx

TOP TEN: Najbardziej zryte filmy

Śledź mnie na fejsbuku!Facebook
Podziel się z innymi! Facebooktwitter

Niektórzy uważają, że film powinien zmiażdżyć emocjonalnie. Inni powiadają, że ma dostarczyć zwykłą rozrywkę. Jeszcze inni szukają w kinie pewnych prawd życiowych, filozofii, drogowskazów moralnych. Jedni chcą od kina realizmu, inni oczekują fantastyki. Niekiedy jednak zdarza się tak, że film oferuje widzom obrzydzający, niesmaczny, wulgarny obraz, który totalnie „ryje banię”. Taki o którym chciałoby się później zapomnieć, lecz brutalne i okropne sceny siedzą w głowie, by co jakiś czas pokazać się przed oczami. Ranking takich  właśnie filmów chciałbym teraz zaprezentować  😈 

 

10. Hostel (2005, reż. Eli Roth)

Czasami wakacje na Słowacji mogą być lekko nieudane, o czym przekonało się trzech amerykańskich turystów. I nawet nie chodzi tu o to, że pogoda była deszczowa. A bardziej o problemy z zakwaterowaniem…

Niewiasty o słowiańskiej urodzie tak zwiodły napalonych turystów, że ci trafili do najgorszego hostelu na świecie. Oferował on dość nietypowe usługi – za odpowiednią opłatą można wejść do pokoju, w którym jest związany człowiek, nad którym można się dobrowolnie znęcać. Oczywiście bohaterowie filmu zostają tam jednymi z ofiar. 

Reżyser tego „dzieła” uderza w bardzo prymitywne tony, jakimi są okropne tortury i brutalne morderstwa. Ohydne okrucieństwa dokonywane na ekranie powodują, że chce się zamknąć oczy i zatkać uszy. Od niektórych wymyślnych sposobów sprawiania bólu robi się aż niedobrze. Film jest nastawiony jedynie na pokazaniu brutalnych i mocnych scen, w których posoka tryska dokoła. Jedyne przesłanie jakie można wyciągnąć po seansie jest takie, że człowiek jest brutalną bestią lubującą się w pastwieniu nad innymi. Na przykład poprzez kręcenie takich „filmowych perełek”. 


9. Droga bez powrotu (Wrong Turn, 2003, reż. Rob Schmidt) 

Ta seria to już prawdziwy tasiemiec. Wszystkich części jest bodajże sześć, ja natomiast poddałem się po czwartej. Co spowodowało, że zapewniłem swoim oczom „przyjemność” oglądania czegoś takiego aż czterokrotnie? Chyba tylko młodzieńcza głupota i masochistyczne skłonności… 

Każdy film tej serii opiera się na tym samym schemacie: grupka ludzi trafia do lasu, gdzie grasują zmutowani kanibale. Już sam wygląd „ludzi z lasu” powoduje odruch wymiotny, a co dopiero sceny morderstw i spożywania przez nich posiłków zrobionych ze swoich ofiar. Pamiętam, że jeszcze pierwsza część starała się stworzyć odpowiedni klimat, a oglądając bohaterów próbujących wydostać się z lasu, towarzyszyło mi poczucie zagrożenia i napięcia. Jednak kolejne filmy to jedynie istny koncert na głupoty. Totalnie idiotyczne zachowania postaci, które w zasadzie same pchały się do rąk mutantów, zdecydowanie bardziej śmieszyły niż straszyły. Twórcy tych dzieł wyraźnie skupili się na tym by było jak najobrzydliwiej i najbardziej krwawo. Wyszło to wszystko dosyć miernie, aczkolwiek ohydnie. 


8. Pies andaluzyjski (Un chien andalou, 1929, reż. Luis Buñuel)

W to surrealistyczne filmowe dzieło był zamieszany sam Salvador Dali. To zaledwie kilkunastominutowy obraz składający się z wielu krótkich scen, mających chyba tylko jeden cel – maksymalnie zszokować widza. Czy ma jakieś przesłanie? Jakąś słuszną interpretację? Naprawdę trudno powiedzieć. Niektórzy twierdzą, że takich surrealistycznych tworów nie wolno próbować wyjaśniać na siłę. Że należy usiąść, patrzeć w ekran i pozwolić swojemu mózgowi nieświadomie odbierać te obrazy. Inni natomiast wręcz na chama próbują szukać powiązań między scenami, wyjaśniać ich znaczenie i nadawać im sens. Ale czy ma sens nadawanie sensu być może bezsensownym rzeczom?

Ja Psa andaluzyjskiego obejrzałem, nie zrozumiałem i żyję. A kilka scen siedzi mi w głowie tak mocno, że na ich wspomnienie odczuwam nawet jakiś dziwny niepokój. Myślę, że akurat z tym filmem można się zapoznać nawet ze zwykłej, ludzkiej ciekawości. 


7. Oddział 731 (Hei tai yang 731, 1998, reż. Tun Fei Mou) 

Oglądając ten film ciągle ze sobą walczyłem – z jednej strony chciałem jak najszybciej go wyłączyć, a z drugiej coś mnie przy nim trzymało. Obrzydliwość i okrucieństwo wymyślnych eksperymentów stosowanych na ludziach  w nim przedstawionych przekracza wszelkie granice… Sam w życiu nie pomyślałbym, że można wymyślić tak przerażające badania. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że nie wymyślił ich reżyser. Film jest oparty na faktach i opowiada o strasznych rzeczach, jakie miały miejsce w japońskim obozie śmierci w czasie II Wojny Światowej.

Nie do wyobrażenia jest jak potworne rzeczy człowiek może zrobić drugiemu człowiekowi, twierdząc jeszcze że robi to wszystko w celach naukowych. Oglądając ten porażający i niesamowicie mocny film przychodziły mi do głowy skojarzenia z torturami stosowanymi przez OUN-UPA na Polakach. Podobieństwo dostrzegałem tutaj w płaszczyźnie bestialstwa i okrucieństwa.

Film zdecydowanie dla widzów o mocnych nerwach. Odciska mocne piętno na ludzkiej wrażliwości.


6. Skóra, w której żyję (La Piel que habito, 2011, reż. Pedro Almodóvar)

Ten film naprawdę ryje banię! I robi to w odmienny sposób niż większość pozycji w tym rankingu. Nie przez przemoc, ohydę i okrucieństwo. On robi to przez bardziej psychologiczne podejście.

Reżyser tego filmu (opartego swoją drogą na dobrej książce) bawi się z nami w dość ciekawy sposób. Wykorzystuje tu pewien trick, który powoduje, że pod koniec filmu łapiemy się za głowę, będąc pod wrażeniem tego jak zostaliśmy załatwieni. Prawie cały film oglądamy sobie w miarę „normalnie”. Oczywiście „normalnie” jak na film, odznaczający się tak wysokim poziomem zrytości. Mamy tu tajemniczą kobietę, budzącego niepokój chirurga plastycznego, kilka mało zrozumiałych scen, ale to wszystko wydaje się tylko dziwne.

Minuty mijają, my próbujemy się domyślić o co tu dokładniej chodzi, od czasu do czasu zachwycając się urodą tajemniczej piękności przetrzymywanej przez mężczyznę. Aż tu nagle w końcówce pojawia się taki twist, takie odkrycie, że dopiero wtedy zdajemy sobie sprawę jak bardzo zryty film oglądaliśmy, jak popieprzone sceny wcześniej widzieliśmy, a nie byliśmy świadomi ich nienormalności. Co prawda już wcześniej może w widzu pojawić się taka porąbana myśl, ale człowiek szybko ją odrzuca, myśląc że to jest zbyt chore, żeby było prawdziwe…

Jest to zdecydowanie najlepszy film w tym zestawieniu (ale nie najbardziej zryty). Za kamerą stanął wybitny reżyser Pedro Almodóvar, a obsada z Antonio Banderasem na czele również robi wrażenie. Dzieło jest znakomicie zrobione, aktorzy świetnie poprowadzeni i ogląda się to naprawdę dobrze. Chęć poznania wyjaśnienia kim jest więziona kobieta nie pozwala odejść od ekranu. A ostatnie minuty po prostu miażdżą! Jestem przekonany, że żaden facet nie chciałby wejść w skórę głównej bohaterki 😉


5. Piła (Saw, 2004, reż. James Wan)

Muszę się do czegoś przyznać… Jestem Kusior i uwielbiam serię Piła!

Wiem, że nie jest to kino najwyższych lotów, że sporo w niej fabularnych błędów czy nielogiczności. Niektórzy mogą nawet twierdzić, że te filmy to tylko kolejne próby przedstawiania najdziwniejszych urządzeń czy narzędzi do powodowania śmierci ofiar lub co najmniej dużego upływu ich krwi. Mnie jednak te błędy zbytnio nie przeszkadzają, a niektórych wad nawet wcale nie zauważam.

Dla mnie część pierwsza jest świetnym, trzymającym w napięciu filmem, który mocno uderza nas pytaniem: Ile w stanie jest zapłacić człowiek, aby przeżyć? Jak bardzo jest zdolny się poświęcić, aby ocalić swoje życie? Kultowy już antybohater Jigsaw, twórca tych wszystkich zadających cierpienie wynalazków (przynajmniej w początkowych częściach serii), budzi we mnie chyba bardziej żal niż pogardę. Fatalne życiowe doświadczenie stało się przyczyną, dla której postanowił w tak okrutny sposób naprowadzać ludzi na właściwą ścieżkę. Trzeba bowiem pamiętać, że Jigsaw nie wybierał na swoje ofiary ludzi niewinnych. Przeciwnie – do swej gry zapraszał tylko tych, którzy mieli na swoim sumieniu straszne rzeczy lub którzy mocno pobłądzili na życiowej drodze. Ci, którym udało się przeżyć śmiertelną grę, otrzymywali drugą szansę i mocnego kopa do zmiany swego postępowania. Szkoda tylko, że tak nielicznym udawało się przetrwać… 

Im dalej w las, tym więcej trupów

Każda kolejna część wprowadzała coraz większe skomplikowanie do całej historii Jigsawa i jego następców. Niektóre części z jednej strony starały się przybliżyć sylwetkę oprawcy i jego pomocników, nawiązując jednocześnie mocno do poprzednich części, zwłaszcza poprzez liczne retrospekcje. Najlepiej oglądać wszystkie części jedna po drugiej i to z dużą uwagą, aby jak najlepiej zrozumieć tę trochę zbyt przekombinowaną fabułę. 

W filmach z tej serii jest dużo krwi, tortur i wrzasków. Jednak do ekranu chyba najbardziej przykuwa ciekawość tego, jak będzie wyglądała następna pułapka i w jaki sposób zada cierpienie (a zazwyczaj także i śmierć) kolejnemu nieszczęśnikowi. Przyznaję, że coś musi być ze mną nie tak, że lubię Piłę


4. Nadzy i rozszarpani (Cannibal Holocaust, 1980, reż.  Ruggero Deodato)

Typowe familijne kino, świetnie pasujące do obejrzenia przy wystawnym obiedzie z całą rodziną. Oczywiście pod warunkiem, że Twoja familia to stado kanibali i przy jedzeniu nie przeszkadza Ci widok ludzkich wnętrzności, które kosztuje szaman plemienia.

Muszę przyznać, że film jest całkiem dobrze zrobiony, ciekawie zrealizowany i bardzo mocny. Sposób przedstawienia historii jest niebanalny i ogląda się to całkiem dobrze. Z wyjątkiem obrzydliwych scen ucztujących czy torturujących się nawzajem kanibali. Wszystko nagrane zostało z wielkim realizmem, a efekty specjalne były tak rzeczywiste, iż po premierze filmu widzowie żądali, aby reżyser pokazał się wraz z aktorami. Niektórzy bowiem wysuwali przypuszczenia, że ci zostali naprawdę zabici przez kanibali. Aktorzy oczywiście przeżyli, jednak zła sława ciągnie się za tym filmem, ze względu na to, że na jego potrzeby dochodziło do prawdziwych morderstw na zwierzętach. Ginęły tam przedstawiciele fauny od węży i pająków, przez żółwia, aż do słodkich i uroczych małpeczek.

Fabuła opowiada o pewnym badaczu, który postanawia wyruszyć do amazońskiej dżungli by odnaleźć ekipę filmową, która tam zaginęła kilka miesięcy wcześniej. Jak się można domyślić, profesor nie odnajduje ich żywych. Przywozi jednak ze sobą taśmy filmowe, które nagrali. A obraz na nich zarejestrowany jest wprost wstrząsający…

Ten film niesie ze sobą coś więcej niż tylko flaki, krew i okrucieństwo. Uderza mocną pointą, że to wcale nie plemię tubylców jest stadem bestii i kanibali, lecz często największym potworem okazuje się cywilizowany człowiek.


3. Ludzka stonoga 2 (The Human Centipede II, 2011, reż. Tom Six) 

Tak popapranego filmu to ze świecą można szukać. Sam główny bohater wygląda na totalnego zwyrola, który powinien całe życie spędzić w zakładzie zamkniętym. A jego czyny przechodzą ludzkie pojęcie… Nie wiem jakim psycholem trzeba być, żeby wymyślić fabułę takiego filmu…

O ile jeszcze pierwsza część miała, powiedzmy, pewną „klasę” (ciężki klimat, bardziej intrygujący czarny charakter, ohyda scen mieszcząca się jeszcze w normie przyzwoitości), to druga uderza w bandę tak mocno, że przez nią przelatuje. Twórcy chyba postawili sobie za cel stworzyć najohydniejsze, najbardziej obrzydliwe i zryte kino jakie widział świat. Oglądając ten film trzeba naprawdę bardzo uważać by pohamować odruch wymiotny. Reżyser nie ma chyba wcale przyzwoitości, bowiem co chwilę wali widzowi po oczach coraz gorszymi, totalnie prymitywnymi scenami. A końcowa, kulminacyjna scena bez wątpienia byłaby faworytem na najbardziej obrzydliwy obraz w historii kina.

Powiem tyle: Nie polecam! Chyba, że jesteś hardcorem i masochistą w jednym.


2. Srpski film (2010, reż. Srdjan Spasojević) 

Przez bardzo długi czas ten film był na pierwszym miejscu w moim prywatnym rankingu mocnych i popieprzonych filmów. Z tego co obserwuję, Srpski film to już w zasadzie klasyka najbardziej zrytych filmów. Już prawie nie mam takiego znajomego, który by przynajmniej o nim nie słyszał. (No dobra, tak naprawdę nie mam znajomych. Chodziło mi tak naprawdę o ludzi, których stalkuję w Internecie. A zazwyczaj prześladuję tych, którzy wchodzą na mojego bloga 😈 ). 

Głównym bohaterem jest były aktor porno, który dla zapewnienia bytu rodzinie postanawia podpisać ostatni kontrakt i wziąć udział w bardzo intratnym przedsięwzięciu. Szybko okazuje się jednak, że czeka go coś o wiele gorszego niż rola w zwykłym filmie pornograficznym…

Film uderza swoją brutalnością i całkowitym łamaniem wszelkich tabu. Bohater odurzony i sztucznie podniecany silnymi narkotykami jest zmuszany do najokropniejszych rzeczy, na czele z gwałtami… Dokładniejszy opis tego filmu już zahaczałby o spojlery, więc na tym poprzestanę. 

Nie tylko obrzydliwość

Wiem, że po powyższych słowach wydawać by się mogło, że ten film ma za zadanie wyłącznie szokować jak najbrutalniejszymi scenami. Tak nie jest. Według mnie Srpski film to naprawdę niezły film. Chory, popieprzony, brutalny, ale niezły. Fabularnie dobrze wymyślony, zagrany na co najmniej dobrym poziomie. Z bardzo dobrze dobraną ścieżką muzyczną, która sprawia, że klimat jest jeszcze bardziej ciężki. Ryje banię w bardziej wyrafinowany sposób niż większość przedstawionych w tym rankingu filmów. Bardziej poraża nas sam fakt, że doszło do jakiegoś porąbanego i brutalnego aktu niż przedstawienie tego aktu na ekranie. Dzięki temu film nie jest aż tak bardzo ohydny, ale za to o wiele bardziej zostaje w pamięci… 

A sama końcówka filmu to jak dla mnie mały majstersztyk. Jest niczym totalny nokaut po prawie dwugodzinnym obijaniu mordy. Rzekłbym, że to takie fatality (z Mortal Kombat).

Nie powinienem zachęcać do obejrzenia tego filmu, bo zostawia on mocne ślady w psychice. Ja w ramach terapii teraz muszę prowadzić bloga. Dlatego teraz napiszę małe ostrzeżenie: UWAGA! OGLĄDASZ NA WŁASNĄ ODPOWIEDZIALNOŚĆ!!!


1. Salo, czyli 120 dni Sodomy (Salò o le 120 giornate di Sodoma, 1975, reż. Pier Paolo Pasolini)

Jeśli mógłbym jakiś film „odwidzieć”, to zdecydowanie wybrałbym właśnie ten. Jeśli zastanawiasz się czy go obejrzeć, zdecydowanie nie polecam. Najbardziej porąbany film jaki widziałem. To dwugodzinny pokaz sadyzmu i sodomii, prezentacja przeróżnych fiksacji z koprofagią na czele, okraszona w końcówce scenami okropnych tortur.

Nie wiem co miał w głowie reżyser Pasolini, że nakręcił takie dzieło. Zawarł w nim najohydniejszy i najobrzydliwsze sceny jakie widziałem. Akcja rozgrywa się we Włoszech w 1944 r. Książę, bankier, biskup i sędzia wybierają spośród porwanych lokalnych mieszkańców uczestników najbardziej chorego wieczoru kawalerskiego ever. Zamiast jednej nocy trwał on 120 dni, a największą rozrywką były codzienne orgie. Ale przy tych orgiach, te które odbywały się w starożytnej Grecji to tylko niewinne igraszki. W tym porąbanym filmie jesteśmy wręcz katowani widokiem realizacji najbardziej chorych i zboczonych fantazji gospodarzy imprezy. A trzeba przyznać, że ci zostali zagrani wręcz idealnie. Większych zwyrodnialców nie widziałem w żadnym innym filmie.

Wciąż nie mogę pozbyć się odruchu obrzydzenia, gdy myślę o tym „dziele”. Jestem strasznie zdziwiony, że znaleźli się aktorzy gotowi zagrać w czymś takim… Cały film to sekwencje  perwersji, sadyzmu i poniżania. A z każdym kolejnym dniem akcji jest coraz okrutniej i obrzydliwiej… Wcale się nie dziwię, że w wielu krajach ten tytuł został wpisany do indeksu filmów zakazanych…


Uff… I to byłby już koniec rankingu… I koniec mojej normalności. Po przypomnieniu sobie tych wszystkich zrytych filmów czeka mnie znów wieloletnia terapia. Oby tylko tym razem nikt nie zginął… Ale dobra, na dzisiaj tyle ode mnie. Jeśli chcecie, to możecie napisać jakie zryte filmy Wy oglądaliście, abym wiedział za jakie tytuły lepiej się nie brać 😆

Śledź mnie na fejsbuku!Facebook
Podziel się z innymi! Facebooktwitter
Znajdź mnie na Facebook\'u!